17 marca 2020

Za dnia mistrz sprzedaży, po pracy trener personalny i dietetyk.

Za dnia mistrz sprzedaży, po pracy trener personalny i dietetyk, który nieustannie motywuje do pokonywania własnych słabości. Charytatywna działalność w grupie kościelnej, gdzie pełni rolę tłumacza języka angielskiego, nieustanny rozwój osobisty, pochłanianie książek o tematyce coachingowej i niesłabnąca energia – to właśnie czyni Tomka naszym bohaterem! #ludziezpasją

Pan Balon: Tomek, w Poltent jesteś na pierwszej linii frontu, jeśli chodzi o kontakt z klientem. Co trzeba mieć w sobie, żeby być skutecznym sprzedawcą w branży reklamowej?

Tomasz: Myślę, że charyzma oraz dystans do samego siebie i świata stanowią podstawę w branży eventowej. W końcu przekonanie kogoś o tym, że nasze balony są najlepsze na świecie wymaga i polotu i finezji! :)

PB: Kontynuując jeszcze wątek: jaki jest Twój ulubiony produkt firmy i jaki produkt najbardziej lubisz sprzedawać? To te same rzeczy?

T: Dla mnie to raczej zestaw ulubionych produktów, niż jeden konkretny. Namiot VENTO® SIX wraz z 2 fotelami, sofą oraz ladą VENTO® to moi faworyci. Jeżeli natomiast chodzi o sprzedaż, to uwielbiam "nietypówki", ponieważ wiem że to właśnie one robią największe wrażenie na eventach, a ludzie potrafią na ich widok oszaleć.

PB: Najzabawniejsza sytuacja, która spotkała Cię od początku pracy w Poltencie to....?

T: Pewnego pięknego majowego dnia zadzwonił do mnie klient z pytaniem: "Tomku, sprawę mam - co zrobić, gdy namiot helowy odleci w przestrzeń". Okazało się, że przy pierwszym napełnianiu helem, balon nie został przywiązany i tak po prostu... odleciał.

PB: Jak głosi legenda, jesteś dosłownie najsilniejszym ogniwem Poltent. Jak zaczęła się Twoja przygoda z kulturystyką i treningami na poważnie?

T: Wszystko zaczęło się od jednego wieczora. Kończyłem właśnie swoją zmianę i jako ostatni miałem zamknąć drzwi do biura. Zbierając się do wyjścia, zauważyłem przez okno, że wokół firmy kręcą się bliżej mi nieznane typy spod ciemnej gwiazdy, takie miejskie rzezimieszki. Wtedy dotarło do mnie, że aby Poltent i jego pracownicy byli bezpieczni, potrzeba silnego i odważnego bohatera... wtedy właśnie wziąłem się za siebie.

PB: Gdybyś miał opisać atmosferę w pracy w Poltent trzema przymiotnikami, byłyby to…?

T: Przyjazna, dynamiczna, pracowita.

PB: Praca, w której się spełnisz. Hobby, z którego jesteś dumny i znany. Co jeszcze kryje w sobie Tomek? Opowiedz krótko, co jeszcze kochasz robić w życiu.

T: Poza pracą w Poltent staram się wspierać innych w osiąganiu ich celów sylwetkowych jako trener personalny. Z natury jestem sangwinikiem oraz ekstrawertykiem, wiec moją prawdziwą życiową pasją jest po prostu kontakt z ludźmi.

PB: Jak długo jesteś już częścią rodziny Poltent? Jakie są największe wyzwania, z którymi mierzysz się w codziennej pracy?

T: W Poltencie pracuję już ponad dwa lata, a moim największym wyzwaniem zawsze była i jest... "papierkowa robota". Na szczęście jest to główny element mojej pracy, więc okazji do przekucia słabości w sukces nie brakuje.

PB: Twój telefon dzwoni, na wyświetlaczu bliżej niezidentyfikowany numer. Odbierasz i słyszysz po drugiej stronie:

- Drogi ziemianinie, tu Ultra Fantastyczni Obcy, dzwonimy z pokojowymi zamiarami. W to, co Wy nazywacie "przyszłym weekendem", organizujemy międzyplanetarny maraton w galaktyce Andromedy. Co masz dla nas do zaoferowania?

T: Witajcie szanowni kosmici. Wasz pomysł brzmi fantastycznie! Znajdziecie u nas mnóstwo rozwiązań, które rozświetlą całą galaktykę. Dmuchana brama wokoło Saturna czy dmuchańce w kształcie drogi mlecznej to tylko pierwsze pomysły, które wpadły mi do głowy. Na koniec ja zadam Wam pytanie: widzimy się na linii startu?

PB: Na koniec - gdybyś miał wybrać jedną osobę z firmy, z którą miałbyś siłować się na rękę, kto by to był i dlaczego? Oczywiście powiedz nam też, kto triumfowałby w tym pojedynku!

T: Zdecydowanie wybrałbym szefa wszystkich szefów, prezesa wszystkich prezesów Jakuba, gdyż tylko w jego mięśniach widzę potencjał do przeciwdziałania sile moich ramion. Kto by wygrał - prezes czy ja? Oczywiście, że prezes! Może i jestem silny, ale na pewno nie głupi ;)

PB: Dziękuję bardzo za rozmowę!

T: Również dziękuję!